| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało na wyjeździe Górnika Łęczna 2:1 (1:1) w meczu 10. kolejki Ekstraklasy. Bramki dla gości zdobyli Adam Mójta oraz Mateusz Szczepaniak, z kolei dla gospodarzy Tomasz Nowak. Zespół Jurija Szatałowa kończy spotkanie w dziesiątkę – czerwone kartki obejrzeli Bartosz Śpiączka i Łukasz Tymiński.
Ulewny deszcz padający przed spotkaniem oraz w jego trakcie sprawił, że nie można było oczekiwać technicznych fajerwerków. Nie brakowało jednak walki i ambicji z obydwu stron.
Lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy częściej atakowali i po jednej z akcji ofensywnych sędzia podyktował rzut karny za faul Lukasa Janica w 11. minucie, wykorzystany przez Tomasza Nowaka. Dziesięć minut później w polu karnym po drugiej stronie boiska faulował Lukas Bielak, a wyrównującą jedenastkę wykorzystał Adam Mójta.
Utrata prowadzenia zmobilizowała górników, którzy dwukrotnie poważnie zagrozili bramkarzowi Podbeskidzia, ale w 24. min. po składnej akcji zespołowej piłka po strzale Nowaka odbiła się od słupka, a w 33. min. nieznacznie obok słupka główkował Łukasz Mierzejewski.
Goście swoją szansę mieli jeszcze w doliczonym czasie pierwszej połowy, kiedy z dystansu strzelał Mateusz Możdżeń, a Silvio Rodic z trudem wybił piłkę na róg.
Po zmianie stron znów z większą determinacją zaatakowali łęcznianie, ale zwycięskiego gola zdobyli goście, kiedy kontrę prawą stroną boiska pewnym uderzeniem głową sfinalizował Mateusz Szczepaniak.
Trener Jurij Szatałow do gry wprowadził kolejnego napastnika Jakuba Świerczoka, który popisał się dwoma silnymi strzałami z dystansu, ale przez ostatni kwadrans gospodarze grali w podwójnym osłabieniu, bo najpierw Bartosz Śpiączka, a chwilę później Łukasz Tymiński ukarani zostali czerwonymi kartkami.
Trudno było w takiej sytuacji oczekiwać, że górnicy zdołają wyrównać, choć próby takie podejmowali. Goście uważnie broniąc dostępu do swojej bramki utrzymali korzystny dla siebie rezultat i wywieźli z Łęcznej trzy punkty.